Witajcie!!!

Nazywam się Zofia Iwaszkiewicz i tak jak miliony innych osób na świecie choruję na anoreksję. ta strona ma pomóc zarówno ofiarom zaburzeń psychicznych jak i ich rodzinom i przyjaciołom.

 

wpływ anoreksji na duchowość (referat mojego autorstwa, na podstawie prywatnych doświadczeń)

WPŁYW NABYTYCH ZABURZEŃ UMYSŁOWYCH NA SFERĘ DUCHOWĄ CZŁOWIEKA

Opracowane na przykładzie anoreksji

I pisane przez osobę osobiście chorą

   Głównym tematem jest anoreksja, czyli zaburzenie odżywiania powiązane z obsesyjnym myśleniem o własnym ciele, tym co ciało spożywa i jak to, co spożywa, jest przez ciało przyjmowane. Jednak wiele osób twierdzi, że anoreksja to jedynie niepochamowana chęć bycia chudym za wszelką cenę i poprawy własnego wyglądu zewnętrznego. Jest to mylne stwierdzenie, przynajmniej biorąc pod uwagę, że każdy przypadek jest inny i że na choroby tego typu nie powinno się patrzeć powierzchownie, bo gdyby faktycznie tak było, gdyby anoreksja wiązała się tylko i wyłącznie z utrzymywaniem szczupłej sylwetki, wówczas komentarze skierowane do anorektyczek mówiące o ich chorobliwym, nienaturalnym i przede wszystkim niezdrowym wychudzeniu, sprawiać by im musiały ogromną przyjemność, a w zaawansowanym stadium anoreksji jest wręcz przeciwnie. W gruncie rzeczy anoreksja to nie stan fizyczny, ale umysłowy, a wychudzenie i ogólne osłabienie całego ośrodka, jakim jest organizm jest jedynie skutkiem, konsekwencją, bądź objawem tego skomplikowanego, złożonego zaburzenia nerwowego. Tak naprawdę osoba chora na anoreksję nie musi być wcale chuda. Chudość jest najczęściej początkowym stadium choroby. W najtrudniejszej, zaawansowanej fazie choroby, anorektyczka nie nienawidzi swojej tuszy, ona nienawidzi swoje chudości, tego jak postrzegają ją inni, obcy lub nawet bliscy ludzie. Warto się w tym momencie zastanowić, czy może dojść do sytuacji, że osoba z zaburzeniami pracy tarczycy, czyli osoba, która nie jest w stanie fizycznie stracić na wadze, może zachorować na anoreksję. Otóż: może! I jest to nawet bardzo prawdopodobne, gdyż ktoś, kto skupi się na chęci osiągnięcia czegoś niemożliwego, bez zważania na tego konsekwencje jest już potencjalną ofiarą zaburzeń nerwicowo- lękowych. A w tym przypadku zaburzenie ma związek z jedzeniem i postrzeganiem własnego ciała i wpływu na jego kształt jako sprawa nadrzędna. Gdyby osoba pozornie otyła, o BMI przekraczającym 30 obsesyjnie starała się zrzucić na wadze, kosztem osłabienia i ogromnych niedoborów mikro i makroelementowych, oznaczałoby to, że jest już chora na anoreksję. A taki przypadek najciężej jest wyleczyć.

   Nie bez przyczyny anoreksją nazywa się chorobę powolnego umierania i wyniszczania własnego ciała. Wiąże się to bowiem z nałogowym charakterem tej choroby; im dłużej anorektyk/ anorektyczka zmaga się ze swoim stanem psychicznym i utrzymuje się w stanie egoistycznego myślenia o tym, co wkłada do ust, tym ciężej jest mu/ jej się z niego wyleczyć. Musi być jednak ktoś winny, ktoś kto zapoczątkował lub nie pozwala wyzbyć się anoreksji osobie chorej. W tym momencie powracamy do tematu Kościoła.

   Historia anoreksji wiąże się z historią Kościoła. Już w czasach starożytnych obserwowane były zachowania, które dziś sklasyfikowano by jako zaburzenia odżywiania - w Rzymie na przełomie IV i V w.n.e. funkcjonowała sekta, której duchowym przywódcą był św. Hieronim ze Strydonu. Ideologia tej sekty opierała się na ideach gnostycyzmu, wg którego istniała całkowita rozdzielność między świętą duszą i grzesznym ciałem. Do sekty tej należały głównie kobiety, pochodzące ze znamienitych rzymskich rodzin, które prowadziły głodówki mające oczyścić ich ciała. Taka postawa była wynikiem protestu przeciwko materialnemu traktowaniu życia, hedonizmowi oraz upadkowi moralnemu.
Znaczny wzrost liczby wzmianek na temat głodujących kobiet pojawia się ponownie wraz z epoką Renesansu. We współczesnym piśmiennictwie określa się je jako "święte anorektyczki", ponieważ głównym motywem głodowania było poszukiwanie bliskiego kontaktu z Bogiem. Dodatkowo kobiety te praktykowały inne formy umartwiania ciała - przebywanie na mrozie, ciężka praca, nieraz samookaleczenia- a więc sposoby na szybszą utratę wagi oraz pewne metody przejmowania samokontroli nad ciałem.  Niektórzy historycy i psychologowie uważają, że takie postępowanie było ucieczką od oczekiwań stawianych kobietom przez Kościół i rodzinę, święte anorektyczki chciały być czymś więcej niż żonami i matkami. Takie postępowanie dotyczyło kobiet pochodzących raczej z wyższych sfer.

   Dziś również większość dziewczyn zapadających na anoreksję to osoby zamożne. To logiczne- przecież osobie, która ma bądź może mieć wszystko pozostaje jedynie wyzbywanie się tego, co już długo nas nęka, doskwiera. Biedna dziewczyna, której ledwo wystarcza na chleb zastanawia się jedynie co zrobić, aby na ten chleb zarobić, a gdy już go zdobędzie, nie pomyśli o tym, że ten upragniony dotychczas kawałek pieczywa może wyrządzić „anorektyczną krzywdę” w jej organizmie. Łatwiej jest być anorektyczką, kiedy ma się pieniądze, ponieważ sposoby na odchudzanie się potrafią być niezwykle drogie. W wielkich miastach dostępne są przecież różnorodne produkty z tzw. zerową kalorycznością, które zabijają głód, a nie dostarczają wartości odżywczych, czyli również energetycznych i nie można od nich przytyć.

   Wracając do tematu, duchowość w anoreksji wiąże się z pewnymi okresami w przebiegu choroby. Na początku, kiedy wierząca dziewczyna zapada na anoreksję, Kościół jest, ale odsuwa się Go na drugi plan. Kiedy rodzina zda sobie sprawę z powagi choroby i będzie się starała przejąć kontrolę nad tym co jemy, Kościoła już nie ma w życiu osoby chorej. Są sprawy ważniejsze, a raczej silniej wybijające się ponad wszelkie inne wartości. W chwilach cięższych czasami anorektyczka powraca do modlitwy, ale ze względu na niebezpieczeństwo ze strony społeczeństwa spowodowane potrzebą bycia w samotności i samodzielnego radzenia sobie z chorobą, anorektyczka nie pójdzie na mszę do kościoła. Potrzeba modlitwy rodzi się najczęściej w chwilach lęku, ale wówczas Bóg staje się winowajcą w oczach chorej, nie potrafi bowiem odsunąć kontroli osób bliskich i zostawić anorektyczki w spokoju. Kiedy chora jest już na skraju załamania może dochodzić nawet do bluźnierstw w stronę Boga, ale później niezwykle szybko nadchodzą wyrzuty sumienia. Kiedy rodzina stwierdzi, że nie radzi sobie z chorobą dziewczyny i podjęte zostaną drastyczne środki, takie jak szpital czy leczenie psychiatryczne, myśli duchowe ponownie odchodzą. Dopiero w chwilach czasowej niszy emocjonalnej chora podejmuje rozmowy z Bogiem. Tym razem mają one wymiar czysto refleksyjny, mają charakter błagalnych próśb o pomoc, ale jednocześnie o litość za tak długotrwałe porzucenie Kościoła. Jeżeli stan anorektyczki nie poprawia się, wówczas powtarzają się naprzemienne prośby i zwątpienia w stronę Boga. Jeżeli natomiast stan psychiczny osoby chorej poprawi się, Bóg zwykle powoli wraca do jej życia. Z czasem anorektyczka, zniechęcona swoim dotychczasowym losem może odrzucać sferę swojej duchowości i skupiać się na rzeczach materialnych, jednak zwykle po pewnym czasie, kiedy dziewczyna oswoi się nieco z nową lub też starą rzeczywistością, zwykle Bóg staje się w jej oczach wybawicielem. Chodzenie na msze święte, jako część Wielkiej Wspólnoty nadal jednak stanowi potworne TABU, bowiem była anorektyczka ZAWSZE ma problemy z socjalnością i towarzyskością. Kontakty ze społeczeństwem stają się czymś niewyobrażalnym, wręcz okrutnym. Istotne jest również to, że głównym elementem anoreksji jest potrzeba utrzymania samokontroli, tak więc Bóg, jako postać nadrzędna, mająca wpływ na wszystko, staje się zagrożeniem dla anorektyczki, pewnego rodzaju konkurencją.

   Warto się również zastanowić czym jest anoreksja dla Kościoła, czyli jak to działa w drugą stronę. Bóg podczas stwarzania, po tym jak uczynił człowieka, skierował do niego takie słowa: "Potem rzekł Bóg: Oto daję wam wszelką roślinę wydającą nasienie na całej ziemi i wszelkie drzewa, których owoc ma w sobie nasienie: niech będzie dla was pokarmem!" (1Moj. 1,29 BW; por.: Rdz. 1,29 BT; 1Mojż.2,9 BW). Ostatnie słowa zapisane są w formie rozkazującej. Można je interpretować jako nakaz Boga, aby żywić się tym, co zrodziła dla nas ziemia.  Gdy Noe z rodziną wyszli z arki, popatrzyli wokoło, i z pewnością zauważyli brak owoców i nasion roślin. Bóg przemówił do Noego tymi słowami: "Wszystko, co się rusza i żyje, niech wam służy za pokarm; tak jak zielone jarzyny, daję wam wszystko. Lecz nie będziecie jedli mięsa z duszą jego, to jest z krwią jego." (1Moj. 9,3-4 BW; por.: 1 Rdz. 9,3-4 BT).  Czytamy również: "Albowiem nikt z nas dla siebie nie żyje i nikt dla siebie nie umiera; Bo jeśli żyjemy, dla Pana żyjemy; jeśli umieramy, dla Pana umieramy; przeto czy żyjemy, czy umieramy, Pańscy jesteśmy." (Rzym. 14,7-8 BW)/ "Albo czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was i którego macie od Boga, i że nie należycie też do siebie samych? Drogoście bowiem kupieni. Wysławiajcie tedy Boga w ciele waszym." (1 Kor. 6,19-20 BW) .

   Oznacza to, że ciało nie jest naszą własnością, ale własnością Boga, mimo że dał On nam dobrą wolę, nie przysługuje nam prawo samowyniszczania się. Piąte przykazanie Boże mówi: „Nie zabijaj!”, co oczywiście odwołuje się do zakazu popełniania przez ludzi samobójstw, a więc popełniania zbrodni na własnym ciele. A przecież anoreksja jest formą samobójczą. A jednak Biblia nakazuje wierzącym ludziom pościć. Powszechnie znany Polakom Piątek, jako dzień jaroszy/ dzień bez mięsa jest przecież silną formą ograniczenia jedzenia. Również pierwotnie czterdziestodniowy post Wielkanocny byłby w dzisiejszych czasach absurdem i formą nakłaniania ludzi do głodzenia się, czyli w wolnym rozumieniu sposobem na nakłonienie ludzi wiernych do zaburzeń typu anoreksja.

   Ostatnim problemem badawczym, jaki pragnę przed sobą postawić to powiązanie między anoreksją, jako formą ucieczki przed dorastaniem i kobiecością (oczywiście w przypadku choroby dziewczynek), a istotą rodzenia się człowieka. Bóg powiedział do Adama: „«Jam jest Bóg Wszechmogący2. Służ Mi i bądź nieskazitelny, chcę bowiem zawrzeć moje przymierze pomiędzy Mną a tobą i dać ci niezmiernie liczne potomstwo». Abram padł na oblicze, a Bóg tak do niego mówił: «Oto moje przymierze z tobą: staniesz się ojcem mnóstwa narodów. Nie będziesz więc odtąd nazywał się Abram, lecz imię twoje będzie Abraham, bo uczynię ciebie ojcem mnóstwa narodów3. Sprawię, że będziesz niezmiernie płodny, tak że staniesz się ojcem narodów i pochodzić będą od ciebie królowie. Przymierze moje, które zawieram pomiędzy Mną a tobą oraz twoim potomstwem, będzie trwało z pokolenia w pokolenie jako przymierze wieczne, abym był Bogiem twoim, a potem twego potomstwa.” Oznacza to, że rolą człowieka na świecie jest utrzymanie gatunku ludzkiego. Rozumieć to można jako obowiązek płodzenia i rodzenia dzieci.

   Anorektyczki przez tak restrykcyjną dietę doprowadzają swój organizm do takiego zniszczenia, że zatrzymywane są po kolei wszystkie podstawowe życiowe procesy, zaczynając od tych najmniej istotnych ze strony biologicznej, a więc nie niezbędnych do życia, a kończąc na tych podstawowych, doprowadzając chorą do śmierci. Także jednym z pierwszych poważniejszych objawów jest brak miesiączki. Miesiączkowanie u kobiety wymaga niezmiernie dużych zapasów energii i zaangażowania całego ciała w procesy metaboliczne. Tak więc organizm, chcąc zaoszczędzić resztki zgromadzonej energii, ogranicza potrzeby kaloryczne anorektyczki do minimum i zatrzymuje okres. Na dłuższą metę wiąże się to nieoderwalnie i nieodwracalnie z bezpłodnością oraz dolegliwościami takimi jak osteoporoza, a nawet kefioza, związanymi z nienaturalnie szybkim rozpoczęciem przekwitania u młodej dziewczyny. Tak więc anoreksja uniemożliwia rodzenie na świat potomstwa przez osoby chore. Możliwe jest oczywiście leczenie hormonalne, ale działa ono jedynie w początkowych fazach choroby. Inną, ale bardzo istotną, jak również oczywistą sprawą jest to, że anorektyczka, ze względu na niepohamowaną chęć bycia chudą, mogłaby nie znieść faktu, że w ciąży powiększa się jej brzuch. W tym momencie działa siła autosugestii; anorektyczka, mimo że doskonale wie, że jej powiększający się brzuch spowodowany jest ciążą, ma wrażenie, że ludzie wokół, którzy na nią patrzą i, nie daj Boże, komentują jej osobę, uważają, że ona po prostu tyje, nie dba o siebie, nie jest w stanie się pohamować przed chęcią jedzenia, bo przecież zwykle kobiety w ciąży mają zwiększony apetyt i znacznie przybierają na wadze- takie są stereotypy. Tak więc anorektyczka, która cudem zaszła w ciąże, bo karmiona hormonami utrzymała ten stan przez jakiś czas, jest niezwykle narażona na poronienie. Ale nie tylko ze względów umysłowych i lękowych, nie tylko ze względu na stres związany ze zmieniającym się wyglądem zewnętrznym; bardzo popularne wśród anorektyczek w  tym stanie są po prostu umyślne, zaplanowane poronienia, a więc aborcje. Teraz poniekąd uzasadnione. Znany jest nam doskonale stosunek Kościoła do aborcji. Tutaj również pozwolę sobie przytoczyć przykazanie: „Nie zabijaj”, mówiące o zakazie dokonywania zbrodni na drugim człowieku.

   Reasumując, anoreksja  stanowi silną barierę między osobą chorą, a Kościołem; znacznie obniża jej potrzebę związaną ze sferą duchowości. Jednak grzechy, jakie anorektyczka popełnia, praktykując zaburzenia odżywiania, a więc i umyślne wyżywanie się na własnym ciele, są spowodowane poniekąd nieumyślnie; tzn., że osoba chora na anoreksję nie myśli o tym co robi jako o grzechu, ale o czymś co ma wpływ wyłącznie na nią samą.